Pierwsze dachówki na dachu
Kilka dni temu mój mąż zaczął kłaść dachówki. Poprzedniej soboty było tak pochmurnie, że nie można było zrobić zdjęć, na których cokolwiek byłoby widać. Ta sobota nie lepsza, ale zdjęcia się udały:).
Część naszego dachu została przykryta dachówką. Miałam dużo dylematów, kiedy trzeba było wybrać kolor, producenta i rodzaj pokrycia dachowego, ale wybór okazał się słuszny i bardzo mi się ten dach podoba. Zobaczcie sami.
w przybliżeniu (jak widać na dachu mokro i ślisko):
Do koloru naszej dachówki trudno dobrać takie samo wykończenie. Trzeba oscylować pomiędzy bordem a brązem. Zdecydowaliśmy się na brąz. Szczyty domu będą wykończone płytkami ze struktonitu w kolorze mokka. To był bardzo dobry wybór.
Z działki zniknął słup energetyczny, pojawiły się gustowne skrzyneczki:
Aby przeciągnąć kabel elektryczny pod ziemią, panowie elektrycy musieli wykopać/wyciąć pas drzewek, których na naszej działce nie brakuje. Całą sobotę paliłam ognisko aby zlikwidować te gałęzie. Udało się:)
A to nasz najnowszy nabytek - też działkowy. Było ich trzech (jak w znanej piosence). Został tylko jeden. Już zimno, więc nie mógł zostać na działce w garażu gdzie podrzuciła ich kotka. Zabraliśmy kocurka do mieszkania. Z wielkiego dzikusa zrobiła się wielka przylepa. Ma ok. 6 miesięcy i nie możemy się zdecydować, jak go nazwać. Ostatnia wersja to "Ziomek" :)
Pozdrawiam odwiedzających:)